Marszrutka Ştefana – Transport publiczny w Kiszyniowie

Komunikacja miejska w stolicy Republiki Mołdawii przypomina rozwiązania powstałe w innych krajach byłego ZSRR i zmiany koncepcji zarządzania transportem publicznym z państwowo-komunalnego na swego rodzaju monopolistyczno-oligarchiczne partnerstwo publiczno-prywatne.

Kiszyniów odziedziczył po niszczycielskich działaniach wojennych, które pochłonęły prawie 9/10 jego zabudowań oraz odważnych planach urbanistycznych lat 50tych i 60tych, całkiem imponującą sieć bulwarów, ulic i wylotówek z miasta. Sowieccy planiści, nie przewidywali jednak, że realny socjalizm upadnie, a w konsekwencji liczba prywatnych samochodów wzrośnie tak znacząco. Dlatego Kiszyniów, choć wydawałoby się miasto bardzo przepustowe – również cierpi na codzienne korki w godzinach szczytu.1412164729_trolleybusnaya-karta-kishineva

Na sieć komunikacji w Kiszyniowie składają się:

  1. Trolejbusy – 2 leje (40gr.) – zasilane energią cats38elektryczną, tanie i ekonomiczne. Niektóre z nich pamiętają jeszcze czasy sowieckie, jednak Ratusz stara się jak najszybciej wymienić tabor przy pomocy środków UE. Zazwyczaj komfortowe, ale zatłoczone. W autobusie bilety sprzedaje pani lub pan w czerwonym kubraczku. Przy naborze do pracy kontrolera nie obowiązuje kryterium doboru wg. gabarytów, co – tak jak w zawodzie operatora łodzi podwodnej ma znaczenie, szczególnie latem gdy w zatłoczonym trolejbusie ludzie stoją zatłoczeni jak sardynki, klimatyzacja jest wyłączona, a przepocony sprzedawca przedziera się przez zastępy równie przepoconych pasażerów. W jednej dłoni dzierży kilkucentymetrową garść banknotów, a w drugiej zwinięty rulon malutkich papierowych biletów. Konduktor pełni w trolejbusie również funkcję organizacyjno-policyjną. Odpowiedzialnie dyryguje rozmieszczeniem pasażerów, gdy ci nie są w stanie sami komfortowo rozlokować się w przestrzeniach autobusu. Upomina wygodnickich pasażerów, którzy rozsiedli się w fotelach, podczas, gdy ciężarne kobiety, ludzie starsi, lub obłożeni batogami współpodróżni walczą o utrzymanie równowagi. Konduktor jest również odpowiedzialny za porządek w autobusie, co jest szczególnie użyteczne w godzinach wieczornych, kiedy pijani pasażerowie zakłócają komunikacyjny mir podróży.1414055378_45
  2. Autobusy – 3 leje (60gr.) – napędzane benzyną, dlatego droższe, ale i szybsze, bardziej komfortowe oraz zdecydowanie mniej zatłoczone od trolejbusów. Tutaj również bilety sprzedaje konduktor. Autobusy jeżdżą na trasach gdzie nie ma sieci trakcyjnej dla trolejbusów. Tak samo jak trolejbusy są intensywnie dotowane z miejskiego budżetu.autobuze_defect_01_17379200
  3. Marszrutki – 3 leje (60gr.) – to zwykłe minibusy, a dokładnie białe Mercedesy Sprintery, zwane po mołdawsku Maxi-Taxi, albo Rutiera. To najbardziej hardkorowy ze środków transportu w Kiszyniowie. Zatrzymują się na żądanie, prawie zawsze i prawie wszędzie. W Marszrutkach pomimo formalnego obowiązku nie sprzedaje się biletów. Wedle rozporządzenia Rady Miasta Kiszyniowa kierowcom nie wolno zabierać pasażerów powyżej liczby miejsc siedzących w busie. Nikt tego obowiązku nie przestrzega, a często zdarza się, że pasażerowie przykuleni opierają się o przednią szybę asystując kierowcę w prowadzeniu. Opłatę za przejazd pobiera kierowca, jednocześnie prowadząc. Znaczącym problemem utrudniającym komfort podróży jest konstrukcja mikrobusu, która z uniemożliwia stojącym pasażerom wyjrzenie przez szybę podczas jazdy. Marszrutki działają na zasadzie bardzo niejasnego systemu. Mianowicie konkretne linie wykupywane są przez prywatnych operatorów, którzy uiszczają opłatę miastu. Na końcu linii często stoją ludzie, którzy ściągają pieniądze od kierowców. W najbardziej obleganych miejscach miasta takich jak Piata Centrala czy skrzyżowanie str. Ismail i bul. Stefan cel Mare możemy spotkać naganiaczy, którzy w zamian za kilka lei obwieszczają potencjalnym pasażerom (szczególnie tym z poza miasta, którzy nie mają pojęcia, jak funkcjonuje transport publiczny w Kiszyniowie) gdzie jedzie określony numer.DSCN2054.JPG

PORADNIK PASAŻERA KISZYNIOWSKIEJ MARSZRUTKI

  1. Żeby zatrzymać marszrutkę musimy zamachać wyprostowaną prawą ręką z wyciągniętym palcem wskazującym skierowanym w dół, wykonując rytmiczny ruch dół-środek-dół-środek w sekundowych interwałach. Marszrutki zatrzymają się prawie zawsze i prawie wszędzie, jednak w dobrym tonie jest znać miejsca zatrzymują się zazwyczaj.
  2. Po wejściu do środka powinniśmy natychmiast zamknąć drzwi, ponieważ kierowca rusza kiedy tylko przestąpimy próg jedną nogą.
  3. Kolejnym krokiem powinno być jak najszybsze chwycenie się poręczy i wręczenie wyliczonej kwoty kierowcy. Jeżeli nie posiadamy wyliczonej kwoty, możemy liczyć się z dezaprobatą ze strony kierowcy i pasażerów. Część kierowców, jest przygotowana na takie przypadki i upycha wyliczone „reszty” w szczelinach mikrobusu, jednak próba zapłacenia za przejazd banknotem 50 lei, może skończyć się awanturą.
  4. Zaraz po uiszczeniu zapłaty powinniśmy udać się możliwie na tył autobusu, aby umożliwić wejście nowym pasażerom i ułatwić wyjście tym, którzy znajdują się w środku. Zazwyczaj wszystkie miejsca siedzące są zajęte, jednak przy odrobinie wytrwałości, możemy doczekać się fotela dla siebie. Jeżeli z jakichś przyczyn nie udało się nam zapłacić, możemy podać pieniądze pasażerowi, który znajduje się przed nami, on przekaże je następnemu, a ten kierowcy.
  5. Jeżeli chcemy wysiąść musimy dokładnie wiedzieć gdzie. Pamiętajmy, że jeżeli stoimy, nie będziemy widzieć gdzie się znajdujemy. Żeby wysiąść powinniśmy zakomunikować kierowcy, że chcemy wysiąść w określonym miejscu. Kierowca może próbować dopytać się gdzie dokładnie chcemy wysiąść. Pamiętajmy, że powinniśmy przygotować się do wysiadania odpowiednie 200-300m przed punktem docelowym.

UWAGA! Przy poruszaniu się wewnątrz marszrutki uważaj, żeby nie nadepnąć nikomu na nogę (staraj się trzymać stopy nisko i „powłóczyć” nimi, a unikniesz nieprzyjemnych sytuacji), ściągnij plecak i połóż go między nogami. Nigdy nie rozmawiaj przez telefon, gdy znajdujesz się blisko kierowcy.

  1. Autobusy podmiejskie 3 – 8 lei (60gr – 1,60zł) – przemiennie mikrobusy i autobusy, w zupełności prywatne, funkcjonują wedle zasad zwyczajowych. Opłatę uiszczamy kierowcy na początku trasy, bądź przy wysiadaniu z autobusu.autobuze_troleibuze_trm_md.jpg
  2. Taksówki 35 – 60 lei (7zł – 12zł) – w obrębie miasta. Taksówki to jedyny środek transportu działający w godzinach nocnych. Po Kiszyniowie jeździ kilkanaście firm taksówkowych, które oferują różnego rodzaju ceny i samochody. Żeby zamówić taksówkę należy zadzwonić na numer jednej z firm i zamówić samochód na określony adres. Po chwili firma oddzwania i podaje numer samochodu, jego markę, kolor i czas w którym się pojawi. Niestety w większości operatorzy taksówek nie posługują się językiem angielskim, za to znaczna część kierowców włada kilkoma językami obcymi. Zatrzymanie taksówki na ulicy wiąże się z wyższą o 20% – 30% ceną za przejazd.img_976121_thumbs_600x440_255721

Kiszyniów silnie dotuje swoją sieć komunikacyjną, utrzymując bardzo niskie ceny biletów i relatywnie gęstą sieć połączeń. Niestety jakość taboru nie jest zadowalająca dla zamożniejszych obywateli, dlatego tak chętnie przesiadają się do samochodów, kiedy tylko mogą sobie na to pozwolić. W odróżnieniu od Ukrainy w Mołdawii obowiązuje o wiele większe przyzwolenie na otwieranie okien latem. Ceny benzyny w Mołdawii nie są wysokie, oscylują pomiędzy (lei/l) [1 zł = 5 lei] na stacjach Rompetrol Moldova 3.05.2016r.:

1 Benzina S 98
16.5
2 Benzina Premium 95
15.95
3 Benzina Premium 95
15.75
4 Motorina S 55
14
5 Motorina
13.25
6 Motorina Euro 5
13.05
7 GAZ
8.8

Radyjko – słów parę o mołdawskich mediach

tablou2Pewnego szarosłonecznego poranka zdecydowałem się kupić radyjko na pchlim targu. Bardzo mnie zainteresowało mnie, bo grało głośno i było małe. Pani niechętnie wyciągnęła baterie i zapakowała je do pudełka. Zysk zyskiem, ale tym zakupem widocznie sprawiłem, że jej dzień stał się o wiele cichszym. I to chyba z tego powodu spróbowała oszukać mnie na 10 lei. I to w tym momencie uświadomiłem sobie, że Mołdawia nauczyła mnie walczyć o swoje, tak zapalczywie Rumun i nieustępliwie Rosjanin. W ten oto sposób stałem się oddanym radiosłuchaczem mołdawskich rozgłośni radiowych. Niestety tutejsze stacje skupiają się głównie na muzyce i reklamach. W jednej z rozgłośni, która stała się moją ulubioną – dwujęzyczne radio Ala, w godzinach porannych emitowany jest serwis informacyjny Sputnik Moldova

photoSputnik, to rosyjska agencja informacyjna przedstawiająca rosyjski punkt widzenia na geopolitykę i wspierająca lokalnych prorosyjskich polityków (posiada także polską wersję).– i w zasadzie jest tubą propagandową Federacji Rosyjskiej na terytorium Republiki Mołdawii. Serwis promuje dwie partie prorosyjskie – Partie Socjalistów i Naszą Partię. Dodatkowo jako komentatorzy występują tam osoby przychylnie wypowiadające się o Rosji i zdystansowane do UE i Zachodu. Szczytem nierzetelności radia było przedstawienie charakterystyki psychologicznej, na podstawie zachowania i gestów – byłego prezydenta Gruzji i Mera Odessy Michaila Saakaszwiliego, który został przedstawiony przez jedną z psycholożek jako despota i człowiek z bardzo nieszczęśliwym dzieciństwem, które rzutuje na jego życie. Podobne „charakeryzowano” niektórych Mołdawiskich polityków.

1380715473_rt-0306-1Popularną Rosyjską międzynarodową agencją informacyjną jest telewizja Russia Today (dostępna również w Polsce). Jako naoczny świadek wydarzeń, mogę bezwahania powiedzieć, że RT realizowało materiał o protestach w Kiszyniowie sprzed kilku miesięcy, w sposób zupełnie przekłamany. RT pokazywało jedynie prorosyjskich protestantów (którzy stanowili jedynie około jednej dziesiątej w początkowej fazie protestów) stworzyła materiał, z którego wynikało, że protesty są w zasadzie nie przeciwko rządowi per se. Wg. RT głównym argumentem protestantów był sprzeciw wobec polityki eurointegracji, a za bliższym zjednoczeniem z Rosją, nie zważając na to, że Platforma DA, która była organizatorem protestów bez przerwy podkreślała swoją proeuropejskość, a na Piata Adunere National roiło się od flag EU. RT wróżyło powstanie w Mołdawii drugiego Donbasu. Nic takiego się oczywiście nie wydarzyło.

Moldpres_logoOczywiście nie tylko Rosjanie starają się przedstawić swoją wersję rzeczywisotości. Rządowa agencja Moldpres, jest tak naprawdę organem, który przedstawia optymistyczną, rządową wizje kraju. Hipokryzja Moldpres sięgała tak głęboko, że podczas największych protestów w historii kraju, Moldpres ograniczyło się jedynie do krótkiej notki w swoim serwisie, o tym, że grupa antyrządowych protestantów zgromadziła się pod budynkiem Rządu, jednak premier przedstawił plan zmian, które zadowolą obydwie strony.

politmoldova_plah-media1-omg-300x200Nieoficjalnym właścicielem telewizji Publika TV, Canal 3 Prime i 2Plus, a także radia Prime FM Publika FM i Maestro FM jest Vladimir Plachotniuc – oligarcha i niedoszły kandydat na Premiera Republiki Mołdawii, z ramienia sttworzonej przez siebie Partii Demokratycznej Mołdawii (Partidul Democrat din Moldova). Jego media przedstawiają oczywiście wersję wydarzeń przychylną jego osobie, partii i interesom.

Swoje kanały medialne mają tutaj również, kanały Rumuńskie, jak np. Radio Chisinau.

Niezależne media? Pytanie czy mamy je w Polsce? I to pytanie skłoniło mnie do krótkiej refleksji na temat tego, jak łatwo krytykuje się nam „siermiężne kraje Wschodniej Europy” podczas, gdy u nas opiniotwórcze niezależne media w głównym nurcie praktycznie nie istnieją.

TVP i Polskie Radio – od zawsze pod wpływami partyjnymi, po reformach PiS staje się tubą propagandową Kaczyńskiego.

Polsat i Superstacja – własność jednego z najbardziej wpływowych polskich biznesmenów Zygmunta Solorza-Żaka będącego w posiadaniu 0,7% wartości polskiego PKB.

TVN – jest w rękach amerykańskiego koncernu Scripps Networks Interactive.

 

We wszystkich Polskich mediach przedstawiana wizja Mołdawii, ale także Ukrainy, Bialorusi i Rosji jest groteskowa. To w jaki sposób polskie media pokazują Wschód, można łatwo przedstawić w trzech punktach:

  1. OLYMPUS DIGITAL CAMERABieda i zacofanie cywilizacyjne. Materiały o wszystkich krajach Europy Wschodniej zawierają kilka ogranych lajtmotywiwów. Zruinowana, w półopuszczona wioska (niebrakuje ich i u nas), w której babuszka, albo dzieduszko niosący jakieś wiadra opowiadają o tym jak jest źle świecąc złotymi zębami. Biedne, smutne, osierocone dzieci, siedzące najczęściej w odrapanej i wyziębniętej szkolenej sali. Co raz gdzie niegdzie przewinie się jeszcze jakiś pijaczyna. Ujęcia na odrapane bloki, dziurawe drogi etc.

Gdy przyjeżdzałem do Mołdawii przeżyłem szok. Gdzie są Łady? Miały być wszędzie. Zupełnie inaczej niż w przekazie medialnym, było kolorowo, sklepy były oświetlone, półki pełne, ludzie dobrze ubrani i trzeźwi, drogi przejezdne. Byłem rozczarowany. Taka wizja Mołdawii, służy dowartościowaniu naszego przykurczonego narodowego ego. Służy stworzeniu poczucia, że u nas w Polsce może nie jest dobrze, ale napewno nie jest tak źle jak na Wschodzie. I czujemy się dobrze i nie wychodzimy na ulice. Nie mówie, że w Mołdawii nie jest źle, ale sytuacja ekonomiczna w Republice to zagadnienie bardziej złożone, niż to przedstawiony w mediach skansen biedy i ubóstwa.

  1. link_cuEDubKifm8eMoZcxprXH27otRHk3Jibw300h223Ruskie idą! Największą porażką reportażystów którzy wyjeżdzają robić antyrosyjskie reportaże, jest fakt, że sami w większości potrafią porozumieć się wyłącznie po rosyjsku. To troche dziwne, żeby w kilkuminutowym reportażu o Mołdawii nie usłyszeć ani słowa po rumuńsku, języku oficjalnym Republiki, którym posługuje się zdecydowana większość społeczeństwa. Fakt, że nasi reporterzy nie potrafią dotrzeć do rumuńskojęzycznych obywateli, tworzy przekłamany obraz społeczeństwa, ponieważ kwestia języka i narodowości stanowi w Mołdawii ważny element rozgrywki politycznej.

Polskie media w ostatnim czasie skupiają się na zagrożeniu powtórzenia się w Mołdawii scenariusza Donbaskiego, bliskości wspieranej przez Rosję Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawii i wpływom Rosyjskim w Kiszyniowie, a to wszystko w kontekście ewentualnej inwazji na Polskę. Pozwole sobie jednak na krótką analizę geopolityczną: Rosja od dwóch dekad jest w stanie wojny domowej w Czeczenii, dodatkowo trwa tam cichy konflikt w Osetii, konflikt w Donbasie nie przerodził się inwazję Rosyjską pod Kijów, w Krymie panuje chaos i kryzys ekonomiczny. Federacja Rosyjska nie może zapanować nad dotychczasowymi zdobyczami, a ponadto jest zaangażowana militarnie w Syrii, co z punktu widzenia ekonomicznego, jest dużo istotniejsze niż, podbój biednych poradzieckich Republik, w których w przeciwieństwie do Krymu i Donbasu, nie ma przyzwolenia na rosyjską „pomoc”. Dlatego wszystkich, którzy chcą się zbroić przed Ruskimi, chce uspokoić – nie przyjdą – nie dlatego, że się boją, bo spokojnie doszliby pod Wrocław, ale dlatego, że nie mają szans zapanować nad okupowanymi terytoriami i nie leży to w ich ekonomicznym interesie. Bo Rosyjski żołnierz nie będzie ginął za węgiel z KWK Makoszowy.

  1. XII-festiwal-polonijny-POLSKA-WIOSNA-W-MOLDAWII-640x371Polonia na Wschodzie. Model podobny do punktu pierwszego. Kamera pokazuje biedną rodzinę, która łamanym polskim, z silnym wschodnim akcentem opowiada o perypetiach swojego życia, a w tle dzieci wywijają oberka. Wrażenie jakie uzyskujemy, jest takie, że po całym Wschodzie rozproszone są polskie rodziny, żyjące w biedzie i z zapłakaną duszą tęskniącą za zjednoczeniem z macierzą.

Jak to wygląda w rzeczywistości? Polonia oczywiście istnieje i kultywuje język i tradycje. Jednak w przekazie medialnym nie wspomina się o tym, że w większości przypadków język polski nie jest pierwszym językiem używanym w domu, że rodziny często są mieszane i w ogomnej większości znajdują sie pod wpływem zglobalizowanej kultury rosyjskiej. Poczucie przynależności etnicznej bardzo często nie łączy się z poczuciem przynależności kulturowej (tak jak w przypadku polskich żydów w pełni zasymilowanych z polską kulturą). Bywa, że polskie pochodzenie to szansa na uzyskania Karty Polaka i szansa podjecia studiów lub pracy w Polsce jako gastarbaiter, w miejscach gdzie polscy pracownicy wyemigrowali na Zachód.

„Telewizja kłamie!”

 

Babuszka

Miałem okazję spędzić pod jednym dachem jeden tydzień z babuszką. Babcią mojego współlokatora. Ma 82 lata rosyjskie obywatelstwo i niesamowitą historię do opowiedzenia.

Jak na swoje lata trzyma się bardzo dobrze, ma co prawda problemy z chodzeniem, wzrokiem i słuchem, ale trzyma jej się humor i swoiste rosyjskie pozytywne nastawienie do życia. Nasza pierwsza konwersacja wyszła dość zabawnie:

– Мой зовут Душан (mam na imię Duszan)

-Ты кушал на заводе?! (Ty jadłeś w fabryce?! WTF!?)

– Нет! Мой зовут Душан!

– Ааа! Я бабушка! Хахаха! (Aaa! Ja babcia! Hahahaha!)

I w ten oto sposób nie dowiedziałem się jak ma na imię. Ale to znakomicie pasowało do konwencji. Babuszka pośpiesznie przygotowała блины (naleśniki) z domowymi konfiturami. Кушай! Potem z radością stwierdziła że jestem normalny chłopak i zaczęliśmy rozmawiać. Babuszka opowiedziała mi swoją historię.

Urodziła w 1934r. się w zachodniej Syberii w Omsku. Później przeniosła się daleko, daleko na północ do jednego z najbardziej nieprzystępnych miejsc na ziemi – do Jamalsko-Nienieckiego Okręgu Autonomicznego Federacji Rosyjskiej, do nowo wybudowanego na fundamentach gułagu miasta Nowy Urengoj (Но́вый Уренго́й). Gdzie odkryto ogromne pokłady gazu ziemnego i ropy naftowej.

Pracowała tam przez 35 lat jako księgowa, szybko awansując na stanowisko głównej księgowej. Może niektórzy kojarzą, że słynny Gazociąg Jamalski, do którego podłączony jest  rurociąg „Przyjaźń” (Дружба) oś sporów pomiędzy Fed. Rosyjską i konsumentami Syberyjskich bogactw naturalnych. Po przejściu na emeryturę zdecydowała się zamieszkać u swojego syna w Białogrodzie nad Dniestrem (Білгород-Дністровський) – malowniczym mieście pomiędzy Odessą i Mołdawią w domu u swojego syna.

Skomplikowana sytuacja międzynarodowa sprawiła, ze Babuszka jako obywatelka Federacji Rosyjskiej, nie może przebywać na terytorium Ukrainy dłużej niż 3 miesiące (przepis ten działa w dwie strony). Ona zdecydowała się nie zważać na ten przepis. Przebywała w Białogrodzie 3 lata, w końcu została odkryta, zapłaciła grzywnę i została zmuszona do wyjazdu z Ukrainy (82 lata!). Tak znalazła się u mnie w domu. Chojnie obdarowując mnie smakołykami rosyjskiej kuchni.

syb.pngTo jednak dopiero początek jej podróży. Babuszka, tak samo jak na Ukrainie, nie może przebywać w Republice Mołdawii dłużej niż 3 miesiące. Kilka dni temu wsiadła w pociąg relacji Kiszyniów – Moskwa, z którego przesiądzie się w pociąg do Omska w Zachodniej Syberii, skąd pojedzie na północ, tam przesiądzie się w helikopter i dostanie do Nowego Urengoja, gdzie ma swoją kwaterę. Brzmi nieprawdopodobnie? Zachęcam do przejrzenia map satelitarnych ( https://www.google.com/maps/@65.9927412,76.0204041,324611m/data=!3m1!1e3 ). Kiedy sprawdzałem temperaturę 11 grudnia, było tam -23 stopnie Celsiusza i to tłumaczy, dlaczego Babuszka przygotowywała sobie na zimę futrzany kubrak, śmiejąc się w głos z nadchodzącej zimy.

To jednak nie jest jej ostatnio słowo, przed wyjazdem powiedziała, że po nowym roku, planuje przyjechać do Moskwy i może odwiedzi Mołdawię. Podziwiam, szanuje i przysięgam, że już nigdy nie będę narzekał na umiarkowaną- ciepłą przejściową strefę klimatyczną.

Po rozpadzie ZSRR rodzina Babuszki została rozbita na co najmniej 3 republiki, z których w dwóch toczą się wojny, a trzecia jest rozbita na dwie części i stoi w rozkroku pomiędzy FR i UE. 82 lata, jak żyć? Dobrze, że przynajmniej była szychą na odwiercie i ma na helikopter!

Nabuchać się z Orkiestrą!

Wczora z wieczora Andriei chwycił za telefon i zadzwonił radośnie obwieszczając, że jest w posiadaniu 3l przesmacznego domowego białego wina rocznik 2013. Spotkaliśmy się pod pomnikiem Stefana Wielkiego, z Andrieiem przyszedł Sasza, który zaproponował, że najlepiej będzie jak pójdziemy do altanki pod amerykańską ambasadą. Miejsce było przepiękne i schowane w taki sposób, że nikomu by nawet do głowy nie przyszło, żeby psuć nam nastrój.

Po pół godziny do altanki weszło sześciu chłopaków, zapytali się czy nie będzie problemem jeśli będą pili sobie piwo z drugiej strony. Chłopaki zagaili, zaczęliśmy wesoło rozmawiać o Polsce, polkach, Mołdawii, winie, muzyce… Okazało się, że naszymi kompanami są członkowie Mołdawskiej Narodowej Orkiestry Symfonicznej! Tak się złożyło, że skończyli właśnie próbę generalną przed niedzielnym koncertem i jeden z nich miał przy sobie trąbkę – więc zaczął wesoło grać. Potem śpiewaliśmy hymny Mołdawii i Polski. Gadało się na tyle przyjemnie, że jeden z nich wyciągnął telefon i załatwił nam darmowe wejściówki na koncert symfoniczny, który będą grali jutro.

0E84D54D-A7A7-472D-B646-CF840C32AC8A_mw1024_s_n

Dziś, gdy wchodziłem w progi filharmonii, pani szybko wyczaiła kto zacz. Powiedziała drugiej, że ten chłopak to student i on ma wejściówkę za darmo. Druga pani się skrzywiła i zapytała, jaką maja pewność, ze ja to student, ale moja pani kazała mi iść. I tak wkroczyłem w progi przepięknej sali Kiszyniowskiej filharmonii. Nigdy wcześniej w filharmonii nie byłem i to było niesamowite przeżycie – szczególnie na kaca…

sl-2

Egzorcyzmy w monastyrze Saharna

Na niemal każdej latarni ulicznej w stolicy, porozwieszane są plakaty zachęcające do pielgrzymki do cudownego monastyru w Saharnej. W każdy czwartek, na terenie kompleksu świątynnnego odbywają się nabożeństwa, w których ludzie zanoszą swoje intencje, powierzają w opiece świętych swoje problemy i otrzymują łaskę oczyszczenia swoich dusz z pod wpływu złych duchów.

Na parkingu przy parku afgańskim w Kiszyniowie czekał na nas luksusowy autobus pełny pielgrzymów. Za przejazd zapłaciliśmy jakieś 180 lei – tj. ok. 35zł. Nabożny organizator wycieczki wytłumaczył nam zasady pielgrzymowania, po czym z autobusowego radia rozległa się historia monastyru i opis cudownych łask, które spływają na wiernych, na początku po rumuńsku, potem po rosyjsku. Tuż na przeciwko nas siedziała para, wyraźnie po 70tce, sącząca namiętnie lokalne piwo Chişinău, z półtoralitrowej plastikowej butelki. Hiperaktywny dziadek i pozytywnie usposobiona babcia przekomarzali się ze sobą przez całe 120km.

W połowie drogi doszła do nas lista z imionami różnych świętych i przypisanymi im intencjami: zdrowia, szczęścia rodzinnego, powodzenia ciąży, zdrowia dzieci, przygotowania swojej duszy do zawarcia sakramentu małżeństwa, oczyszczenia duszy od złych sił – wszystko wedle specjalnego taryfikatora. Zdecydowałem się na małe wsparcie w przygotowaniu mnie do sakramentu małżeństwa za 10 lei (2zł).

0_126c56_1590b6d3_XLDo Saharnej przyjechaliśmy po 21:00, było ciemno, powietrze było wilgotne i rześkie po ulewie, która przeszła parę godzin wcześniej. Kompleks świątynny znajdował się w malowniczej stromej kotlinie wyżłobionej przez górski potok. Z oddali widać było światła świec i pełzające światełka latarek i telefonów. Weszliśmy na imponujący plac, który stanowił zaplecze Monastyru, kilkaset lat temu mnisi założyli tutaj winnice, uprawiali ziemię i prowadzili szkołę agronomiczną – dzisiaj plac  jest w większości wypełniony sklepami z dewocjonaliami. Podczas przechadzki zaczepił nas pielgrzym z Serbii, który po krótkiej rozmowie wyznał, że jest w posiadaniu czegoś i przyjechał tutaj się oczyścić.

СнимокNasza podróż rozpoczęła się od zwiedzania kaplicy Świętej Trójcy (Biserica Sfânta Treime), pełnej ikon, świec i wszelkiej maści kosztowności złożonych w podzięce za cudowne uzdrowienia. W długim sznurze pielgrzymów powoli przechodziliśmy wokół krzyży, ikon i posągów matki boskiej i świętych. Zaraz przy wejściu stał mnich, który błogosławił i namaszczał (5 lei). Później za pocałunek najświętszego obrazka, również czekała opłata. Obok Matki Boskiej stał chłopak ze szmatką, który trzymał kasę i przecierał szybę, gdy po czyimś nabożnym pocałunku pozostał ślad.

Następnie udaliśmy się w górę zbocza, i przechodząc przez długi most linowy dotarliśmy do wapiennych jaskiń, w których około 300 lat temu rosyjski mnich Bartholomew Bandyhanda zdecydował założyć pustelnie. Mnich z oddali ujrzał sylwetkę Matki Boskiej, podążając za nią znalazł jaskinie, w której znajdowało się odbicie stopy Najświętszej Panienki.

Do jaskini ustawisaharha-1ła się długa kolejka, w środku przy świetle świec stał postawny zakonnik, udzielający błogosławieństwa. Już kilka kroków po wejściu do środka, dało się odczuć jakiś specyficzny rodzaj lęku i niepokoju. W kolejce stali ludzie różnego wieku, narodowości i klas, wszyscy przygotowani do dostąpienia czegoś wyjątkowego. Mnich głębokim i pełnym przekonania głosem wypowiadał słowa błogosławieństwa, następnie używając specjalnie przygotowanego masła nacierał twarz, piersi i dłonie pielgrzymów. Pewien młody mężczyzna, po błogosławieństwie stracił oddech i zaczął mdleć, później osunął się na kolana i próbował wyjść z jaskini. Po chwili inny, zaczął szaleńczo krzyczeć i obłąkańczo się szamotać. Mnie też coś zaczęło ściskać w środku, nie byłem pewien co się ze mną za chwile stanie, czy też zacznę krzyczeć, mdleć i tracić przytomność? Przecież święty nie jestem… Gdy nadeszła moja kolej, mnich wypowiedział słowa błogosławieństwa patrząc mi głęboko w oczy, namaścił moje czoło, usta, piersi i dłonie. Pocałowałem krzyż, zapłaciłem i wyszedłem (10 lei). Odetchnąłem z ulgą…

moldavsko-33W drugiej jaskini, gdzie znajdowało się odbicie stopy Matki Boskiej, wymurowana została kamienna ściana, w której szpary powkładane były małe karteczki z intencjami. Złożyłem swoją i odszedłem. Nie płaciłem.

96580688Następnym miejscem, które zobaczyliśmy, było cudowne źródło (Sfatul Izvor). Niedaleko kompleksu płynął potok z kilkumetrowym wodospadem. Nieco wyżej nad nim wybudowano łaźnię, zwieńczoną pokaźnym krzyżem. Wokół basenu stały dziesiątki ludzi. W środku pływało jakieś 8 osób, wszyscy w ubraniach. Z wody wyszły dwie młode dziewczyny, całe mokre, ubrania nasiąknięte wodą wyraźnie podkreślały krągłości ich ciał. W łaźni kąpało się kilku młodych chłopaków, pływali, żartowali, byli wyraźnie podekscytowani. Po chwili do wody weszła kobieta nieco po 30tce, z chustą na głowie. W ogóle nie przejęta  temperaturą wody z górskiego potoku, podpłynęła to krzyża i obejmując go, namiętnie całowała modląc się jednocześnie, później zanurkowała i podskoczyła raz jeszcze go całując, potem jeszcze raz i jeszcze raz… W jej oczach była niesamowita pewność, zaufanie i czysta miłość pomieszana z seksualną egzaltacją. Chłopaki bawili się i śmiali, a ona stale nurkowała i całowała krzyż. Pozostali się patrzyli, prawie nikt nie rozmawiał.

invierePowoli zbliżał się czas nabożeństwa. Weszliśmy nieco wyżej, ponad cerkiew Zaśnięcia Matki Boskiej (Adormirea Maicii Domnului) do niewykończonej jeszcze nowej cerkwi, wybudowanej naprędce, aby pomieścić ogromne tłumy pielgrzymujących. W nabożeństwie brało udział kilka tysięcy ludzi. Zajęliśmy dobre miejsce stojąc zaledwie 15m od kapłanów. Zaczepił nas młody chłopak, po krótkiej rozmowie enigmatycznie wyznał, że przyjechał do Saharnej, żeby sprawdzić, co siedzi w środku jego duszy.

Nabożeństwo rozpoczęło się pięknymi śpiewami prawosławnych mnichów. Głębia, barwa i głosów przeplatających się ze sobą, tworzyła rodzaj mistycznego transu. Po chwili z tyłu sali rozległ się krzyk, zaraz potem nienawistny jęk. Za parę sekund z drugiej strony kolejne krzyki. Po chwili około 10 osób w różnych miejscach sali panicznie i nienawistnie krzyczało, szarpało się, przeklinało i bluźniło. Dołączały się kolejne osoby. Zaraz obok mnie stała mała 6-letnia dziewczynka patrząca wielkimi przerażonymi oczyma, na to co dzieje się z kobietą stojącą zaraz obok niej.

10246405_635923989825769_5758678578253873149_n

Po około godzinie, rozpoczęło się wyczytywanie intencji, w długiej liście osób wznoszących prośby o sakrament małżeństwa usłyszałem swoje imię. Po chwili, kobieta z kilkumiesięcznym dzieckiem na ramieniu zorientowała się, że jej dziecko zemdlało i szybko wybiegła z cerkwi. Krzyki opętanych raz wybuchały, raz milkły w spokoju i monotonii modlitw. Pomiędzy ludzi zostali wypuszczeni zakonnicy dzierżący w rękach ogromne czarne worki na śmieci, do których ludzie wrzucali pieniądze.  Później pojawili się kolejni, którzy przechodząc, namaszczali czoła i udzielali błogosławieństwa. Jedna z kobiet, pragnąca uzyskać wstawiennictwo jednego z zakonników, próbowała mu wcisnąć do kieszeni 20 lei. Mnich oburzył się i publicznie ją zrugał. Po chwili z drugiej strony pojawił się drugi zakonnik, ten przytaknął i dał sobie włożyć pieniądze za pazuchę. Gdy mnisi pojawiali się obok opętanych, ci na krótko uspokajali się słuchając ich słów, jednak po chwili dostawiali kolejnych ataków furii.

Po zakończeniu nabożeństwa, widziałem wycieńczonych ludzi, prowadzonych przez swoich bliskich w dół po schodach, do samochodów. Czasami zdarzało im się jeszcze coś, krzyknąć, zakląć. Czy egzorcyzmy im w jakiś sposób pomogły? Nie sądzę. W powietrzu dało się wyczuć rozlewającą się atmosferę ulgi i rozluźnienia. Już po wszystkim. Chyba każdy cieszył się, że to już koniec. Zobaczyłem kobietę, której niemowlę zemdlało – wszystko wydawało się być w porządku.

Mam bardzo mieszane uczucia odnośnie tego co zobaczyłem. Niewątpliwie coś wisiało w powietrzu, wszystkie te miejsca, sytuacje, ludzie, mnisi… było na swój sposób mistyczne i wyjątkowe. Widziałem ludzi, którzy mdleli, dostawali ataków szału, tracili kontrolę nad sobą. Jednak czy te egzorcyzmy pomogły im w jakikolwiek sposób? Nie wiem, ja widziałem wyłącznie jak cierpią. Faktem jest, że poziom opieki psychiatrycznej w Mołdawii jest bardzo niski. Zakładam, że wielu z uczestników nabożeństwa, to zwyczajnie ludzie z zaburzeniami psychicznymi, których rodziny zamiast skontaktować się z fachowcami, wmówiły im, że są opętane. Cała ta mistyczna atmosfera i obecność innych ludzi, którzy nie potrafili zapanować nad sobą, mogła stanowić sugestię, która potęgowała ich zaburzenia. Słyszałem opinie, że specjalnie sprowadza się tam aktorów, którzy odgrywają opętanie, żeby przyciągnąć pielgrzymów i turystów – osobiście, w ogóle w to nie wierzę. Niewątpliwie jednak fenomen Saharnej jest wart poznania i zbadania, ale więcej na pewno tam nie pojadę.

Niepokoje w Kiszyniowie – Mołdawia protestuje

3291

W sobotę 6 września na Piața Marii Adunări Naționale – placu pod gmachem rządowym Republiki Mołdawii, zebrało się od 40 do 100 tyś. ludzi w ramach protestów przeciwko oligarchom i skorumpowanej klasie politycznej. To największe tego typu ruszenie społeczne, w historii Mołdawii.

Organizatorzy protestów zjednoczeni w ruchu Demnitate şi Adevăr (godność i prawda), powstałego w lutym tego roku, zorganizowali potężną kampanię plakatową zachęcającą do protestów przeciwko skorumpowanym rządom ekipy Valeriu Streleţa z Sojuszu dla integracji europejskiej.

5249524772_b599bf30da_zBezpośrednią przyczyną wybuchu protestów była afera bankowa, w wyniku której z konta banków Republiki Mołdawii wypłynął ponad 1 miliard euro (co stanowi 12% rocznego PKB kraju) za zakup niespłacalnych zobowiązań kredytowych. Pieniądze trafiły ostatecznie na Łotwę, gdzie zasiliły kontra rozlicznych osób z zagranicy. Rząd wprowadził nadzór finansowy nad bankami, zasilając je pieniędzmi z rezerw walutowych, jednocześnie podwajając deficyt budżetowy Republiki. Około miesiąca temu zbankrutował bank Banca di Economii znajdujący się pod nadzorem skarbu państwa.

Pośrednimi przyczynami wybuchu protestów była polityka rządu partii media_143765780770213800zjednoczonych w Alianța pentru Integrare Europeană (Sojuszu dla integracji europejskiej), w skład której wchodzą: konserwatywna Partia Liberalno Demokratyczna (PLDM), Partia Liberalna (PL), Partia Demokratyczna (PDM) i soc-liberalny Sojusz dla Naszej Mołdawii. Sojusz dla integracji europejskiej deklarował wprowadzenie nowej jakości w mołdawskiej polityce, walkę z korupcją, nowoczesne europejskie reformy administracyjne, odpolitycznienie urzędów począwszy od sądownictwa, a dzięki wprowadzonym reformom akcesję do Unii Europejskiej. Dzięki hojnym deklaracjom i zapewnieniom rządu, oraz niestabilnej sytuacji w regionie sojusz uzyskał wiele dotacji od Unii Europejskiej, podpisano umowę stowarzyszeniową z UE, zniesiono również obowiązek wizowy do strefy Schengen, ułatwiając tym samym podjęcie pracy dla Mołdawian w Unii, a także reintegrację rodzin rozbitych przez emigrację zarobkową – co jest ogromnym problemem społecznym w Mołdawii.

Poza kwiecistymi deklaracjami, rząd nie przeprowadził zapowiadanych reform, a wpływowe i intratne stanowiska, w sądownictwie, finansach, banku centralnym, centralnej komisji wyborczej… obsadzał ludźmi wedle klucza partyjnego. Dotacje unijne przeznaczone na walkę z korupcją, zostały przejedzone na billboardy i kampanie reklamowe. Partie, która na swoich sztandarach miały nową wizję polityki wolnych od wpływu finansiery, zaczęto utożsamiać z oligarchami Vladem Filatem i Vladem Plahotniukiem (którego chrześniak objął stanowisko prokuratora generalnego).

Kolejną z przyczyn wybuchu protestów jest fatalna sytuacja ekonomiczna Republiki. Kurs mołdawskiego leia drastycznie spadł, w kryzysowych momentach nawet o ponad 30% w stosunku do światowych walut. Import zwiększył się w ostatnim roku, aż o 22,1%, przy jednoczesnym spadku eksportu o 15,3%. Dodatkowo na skutek sankcji rosyjskich jakie spotkały Mołdawię po stowarzyszeniu z UE, podniesiono ceny energii elektrycznej o 37%, a gazu ziemnego o 15,4%. To wszystko w połączeniu ze spadkiem wpływów budżetowych prowadzi kraj jednoznacznie w stronę upadku.

W tydzień przed planowaną manifestacją 12002117_486066014905046_3354809319507942642_nprzeprowadzono kampanię plakatową zachęcającą do udziału w protestach na ogromną skale – obklejone było całe miasto, każde osiedle, autobusy, budynki administracji, a nawet chodniki. Na środku Piața Marii Adunări Naționale przygotowano scenę, doprowadzono nagłośnienie, a nawet toalety. Protestanci zjechali się z całego kraju. Oprócz flag Mołdawii pojawiły się również flagi Unii Europejskiej i flagi Rumuńskie, ze środowisk zwolenników zjednoczenia Mołdawii z Rumunią. Ludzi stale przybywało, a polityczne przemówienia dekorowały występy muzyków, śpiewających patriotyczne pieśni.

W tym samym czasie grupa członków radykalnie lewicowego Czerwonego Bloku, przeprowadziła nieudany szturm na prokuraturę generalną.


Protestanci żądali:

  1. Odnalezienia skradzionych pieniędzy i rozliczenia winnych.
  2. Dymisji rządu
  3. Przeprowadzenia przyspieszonych wyborów

W przypadku nie zrealizowania żądań, zapowiedzieli 77-e1441617836957okupację głównego placu Kiszyniowa, aż do odejścia rządu. W nocy z soboty na niedzielę, na placu w nocy pozostało tysiące ludzi, wielu z nich rozbiło namioty i teren pod gmachem rządowym. Protestanci podnosili hasła przeciwko oligarchom, korupcji i rządowi. Przez kolejne dni liczba protestantów zmalała do około kilkuset, którzy stale okupują plac. Przez cały tydzień na placu rozbitych jest niecała setka namiotów. Wśród okupantów dużą część stanowią przyjezdni z poza Kiszyniowa. Protestanci są wspierani przez organizatorów protestów, a także niektórych mieszkańców jedzeniem.

Pośród protestantów wyraźnie dominują rumuńsko-języczni Mołdawianie, młodzież i klasa średnia. Protesty mają charakter proeuropejski, większość protestujących deklaruje się, jako rozczarowani wyborcy Sojuszu za integracją europejską. Przedstawiciel prorosyjskiego Czerwonego Bloku, nie został dopuszczony do mikrofonu. Razem z Partią Socjalistów (największą siłą opozycyjną) zapowiedzieli osobne protesty, jednak pomysł nie uzyskał masowego poparcia.

Rząd zapowiedział, że miasteczko namiotowe będzie musiało być usunięte z powodu pochodu policyjnego. Wszystko wskazuje jednak na to, że pochód ten został stworzony jako pretekst do usunięcia miasteczka namiotowego. Protestanci okupują plac już tydzień i nic nie wskazuje na to, żeby ich determinacja słabła. Od wczoraj pogoda nieco się pogorszyła, zrobiło się chłodniej, a zimny wiatr mieszał się z przelotnymi opadami deszczu.

Nie zanosi się na spełnienie postulatów protestujących, rozmowy z rządem skutkowały jedynie kolejnymi deklaracjami uzdrowienia życia politycznego w kraju. Protestujący nie wierzą tym zapewnieniom i nie rezygnują z postulatu obalenia rządu. Jako ciekawostkę i lokalny smaczek protestów warto wspomnieć, o toi-toiach nad którymi wisi nazwisko oligarchy Plahotniuka, oraz o ofierze z kurczaka nazwanego Timofti na cześć prezydenta Republiki Mołdawii, który został rytualnie stracony podczas protestów.

Część komentatorów porównuje protesty w Kiszyniowie do kijowskiego Majdanu, inni z kolei oczekują rozkwitu Mołdawskiej Wiosny. Z mojego punktu widzenia na nic takiego się nie zanosi. Protesty są pokojowe, a demonstranci o ile zdeterminowani, to nie mają tak silnego poparcia społecznego jak było to w czasie protestów w Kijowie. Co prawda nie da się przewidzieć tego co stanie się w najbliższych dniach. Wiele zależy od postawy rządu i od tego czy zdecyduje się na próbę usunięcia protestujących z placu. W protest są zaangażowani głównie zwolennicy euro-integracji, przeciwko proeuropejskim partiom. Gniew skierowany jest przeciwko poszczególnym politykom i oligarchom, a nie jak to miało miejsce w przypadku Ukrainy, wizji państwa, czy kierunku jego polityki wewnętrznej i zagranicznej.

Protesty w Kiszyniowie znacząco różnią się od oddolnych ruchów społecznych w Grecji, Hiszpanii, Portugalii, czy ruchem Occupy. Demnitate şi Adevăr jest kierowane przez polityków, z pośród których część była wcześniej związana z rządzącymi partiami. Dodatkowo organizacja nie jest na tyle transparentna, żeby zyskać nie tylko poparcie, ale także zaufanie społeczne, o co w mojej opinii w Mołdawii jest bardzo ciężko. Ruch, który jako swój cel obrał sobie walkę z korupcją i oligarchizacją, powinien w jasny sposób udowodnić, że nie chce zastąpić, jednych polityków i oligarchów drugimi, inaczej w oczach społeczeństwa może być traktowany jako kolejna marionetka w rękach finansjery w walce o władze. Protestujący nie skupiają się również, na szczegółowych postulatach uzdrowienia skorumpowanego, biurokratycznego, upolitycznionego i oligarchicznego systemu politycznego. Zamiast tego, jak mi się zdaje wśród zgromadzonych na placu panuje powszechna wiara w to, że odsunięcie od władzy skorumpowanych polityków i oligarchów, a później zastąpienie ich uczciwymi patriotami wystarczy, żeby kraj wyszedł na prostą.

Wielu protestujących mówi, że pierwszy raz w swoim, życiu czują siłę i czas, wierzą że mogą coś zmienić w swoim kraju, że jest nadzieja na to, żeby uzdrowić chorą i zatęchłą rzeczywistość. Pomimo wielu wątpliwości wobec ruchu, trzymam kciuki i  za protestujących, i wierzę, że im się uda, nie tylko wygrać, ale i nie dać z siebie zrobić trampoliny wyborczej dla organizatorów protestu.

7cb22d32c592e08ceaecea0e436f6f3f_800

Węgierski TIR z amunicją

Dzień rozpoczął się tak jak każdy inny, a nawet lepiej, bo słońce pierwszy raz od dłuższego powoli przypominało sobie czym jest pruderyjność i nieśmiało poczęło chować się za chmurami. Wtedy, zaraz po śniadaniu zadzwonił do mnie Colea – szalony archeolog bułgarskiego pochodzenia z pytaniem: Duszan, a Ty byś czasem nie chciał zarobić trochę pieniędzy? A jako, że Mołdawia jest najtańszym z europejskich krajów, to mój hulaszczy tryb życia doprowadził do zachwiania równowagi budżetowej w portfelu. Zgodziłem się, miały to być 3-4 godziny rozładowywania TIRa za 150lei – czyli 30zł. Jak na Mołdawię to stawka wyjątkowo dobra.

Razem z kilkoma kolegami Nicolaia udaliśmy się kilkoma wąskimi uliczkami do przestrzeni magazynowych, gdzie stała zaparkowana ogromna TIRowa przyczepa na węgierskich blachach. Zaprowadzono nas do ekskluzywnego biura, było nas w sumie 10 osób. Od wielu z nich czułem wyraźnie woń wczorajszej alkoholizacji. Każdemu z nas dano robocze koszulki ze szmateksu sprowadzone jak się zdaje z jakiegoś skandynawskiego kraju. Przed każdym postawiono czystą kartkę formatu A4 – nie mam pojęcia czemu to służyło. Później zaprowadzono do rozładunku. Załoga mówiła po rumuńsku, który u mnie jeszcze nie jest na poziomie komunikacyjnym, dlatego musiałem zdawać się na pomoc Colei. Ustawiliśmy się w sznurek i zgodnie z poleceniami szefa magazynu układaliśmy kilkanaście ton towaru w malutkie wieżyczki. Byłem zdumiony i zaskoczony jak mołdawska dwujęzyczność działa w pracy. Wszyscy rozumieją i po rumuńsku i po rosyjsku i mówią tak jak im łatwiej. I tak jak w danym języku lepiej brzmi, przykładem był mężczyzna, który pomimo, że mówił po rumuńsku, to gdy łańcuch dostawy stanął – zakrzyczał „No pajechali!”.

W pewnym momencie, zaciekawiło mnie, co tak właściwie nosimy i dlaczego to jest takie ciężkie. Odpowiedź którą dostałem, wbiła mnie w ziemię. Bo rozładowywaliśmy TIRa z amunicją! Wtedy dopiero zacząłem rozumieć dlaczego ktoś od czasu do czasu krzyczał: „Magnum doisprezece!”. Jak się potem zorientowałem była to amunicja do pistoletów i karabinów. W pewnym momencie do magazynu wszedł policjant, razem z właścicielem ucięli sobie bardzo miłą pogawędkę. Ogólnie załoga była bardzo miła, poczęstowali nas wodą i puścili nam muzykę do pracy, żebyśmy się nie nudzili. https://www.youtube.com/watch?v=SYAf3JEB7Xc – tę piosenkę wszyscy nucili pod nosem.

img_3674

Wypłata w tajemnicy, do ręki, przez dwóch pośredników. Z tego co wiem, to bezdomni z którymi pracowaliśmy, mogli dostać sporo mniejszą gażę niż my.

Mam nadzieję, że amunicja nie zostanie użyta. A jeżeli już, to na strzelnicy, albo od biedy na polowaniach.

METALOWE zorze nad Dniestrem!

Właśnie wróciłem z pierwszego festiwalu metalowego w Mołdawii w Vadul Lui Voda. 1499653_1025238474166550_2497964195913874626_n

Muzyka była taka jaka miała być. Czyli czarna i METALOWA!!!

Próbki do usłyszenia tutaj:

Vadul Lui Voda to miejscowość wypoczynkowa nad Dniestrem, niedaleko Kiszyniowa. Ale sam festiwal znaleźć było ciężko, właściwie nikt o nim nie wiedział, a ludzi w czarnych koszulkach w tym upale jak na lekarstwo! No i co tu teraz począć!? Nagle zza winkla wyłonił się wielki chłop z długimi włosami i koszulce BATHORY, Losza przyjechał tutaj z żoną, aż z Kemerowa koło Nowosybirska! Zaprowadzili nas na koncert i jako, że po angielsku nikt za bardzo nie rozmawiał, to załatwili nam nocleg w domku zaraz przy scenie za grosze. Organizatorzy nie mogli wyjść ze zdumienia, że ktoś z zagranicy przyjechał na ich festiwal. Stanęli na głowie, żebyśmy mieli wszystko i byli zadowoleni.

Początek nie zapowiadał się obiecująco

Początek nie zapowiadał się obiecująco

Ale potem się rozkręciło!

Ale potem się rozkręciło!

Pogo, mosh, ściana, headbanging, kocioł, było wszystko! Łącznie jakieś 300 ludzi, którzy w tym niekorzystnym dla Metalu tropikalnym klimacie z dumą nosili czarne koszulki! Ponoć organizatorzy musieli sporo dołożyć do festiwalu, i zrobili to bardziej z pasji, niż z kapitalistycznej chęci zysku – za co im chwała!

A tutaj filmik ze ściany śmierci, przy którym jako kamerzysta nakryłem się nogami 😀

A tutaj wywiady z metalowcami! I troszkę surrealistyczny materiał pod koniec:

A w nocy… było zupełnie ciemno i… no co tu dużo mówić… wpadłem.

DSCN2006Wróżę metalowej scenie Mołdawii svietlaną przyszłość. I na pewno wrócę tu za rok…

SLAYER!!!

Jarmułka i plastikowe karabiny

W moim rodzinnym mieście Lesku, w 1921 roku żydzi stanowili 62% całkowitej populacji. Urodził się, tutaj znany żydowski alchemik Dawid Katz, autor książki o czarodziejskich właściwościach szlachetnych kamieni. Ów czarnoksiężnik i kabalista został pochowany na jednym z najwspanialszych kirkutów w Polsce, za jaki uznawany jest Kirkut w Lesku. Już w wieku 5 lat pomagałem mamie w pracy w Synagodze, która została przemianowana na galerie sztuki. Specyficzny chłód, zapach, architektura i niesamowita atmosfera tego miejsca, sprawiła, że przesiąknąłem kulturą mojżeszową do szpiku, dlatego gdziekolwiek jestem i mam okazję odwiedzić kirkut czy synagogę, nie śmiem sobie tego odmawiać.

Społeczność żydowska w Besarabii pod panowaniem Cara Wszechrosji liczyła około 12% całej populacji. W Kiszyniowie żydzi stanowili około połowy populacji miasta. W roku 1903 miał miejsce jeden z największych w Imperium Rosyjskim pogromów żydów, zorganizowany przez ultranacjonalistyczną i antysemkicką organizacje zwaną Czarną Sotnią.

Dzisiaj żydzi stale zamieszkują Kiszynów, jednak jest ich zaledwie kilka tysięcy (pomimo to utrzymują tutaj własną szkołę).

Kirkut znalazłem na mapie. Znajduje się na pokaźnym, zalesionym wzgórzu niedaleko centrum miasta. Idąc starą brukowaną ulicą, mijając stare żydowskie domy, natrafiłem na wysoki mur i bramę. Brama z początku wydawała się zamknięta, jednak po krótkiej szarpaninie udało mi się ją otworzyć. Kiedy wyciągałem chciałem nałożyć kapelusz. Podbiegła do mnie czwórka dzieci z karabinami, krzycząc coś po rumuńsku. Bardzo przejęte całą sytuacją przerzuciły się na angielski! I krzyczały: KILL!!! MURDER!!! DONT GO! MAN KILLED BY GUN! Rozmowę dokończyliśmy po rosyjsku. Z relacji dzieci wynikało, że kilka godzin wcześniej dokonano tam egzekucji, ktoś został zastrzelony, potem przyjechała policja i zabrała ciało. Dzieci mówiły, że to miejsce jest bardzo niebezpieczne, że chodzą tam „źli ludzie i narkomani”. Udało im się mnie przekonać do przesunięcia terminu wyprawy. Później nie znalazłem żadnej informacji o incydencie w mediach. Z drugiej strony, z tego co dowiedziałem się, o tym jak funkcjonuje lokalny światek przestępczy, informacje o porachunkach i wendettach rzadko trafiają do prasy. A może dzieci robiły sobie żarty?

Dwa tygodnie później wybrałem się na kirkut z obstawą w postaci przewodniczki, której wiedza o historii i etnologii była porażająca! Minęliśmy dzieci, przekroczyliśmy bramę, powoli zaczynało się ściemniać… Jednak senna cmentarna atmosfera potrafi uspokoić każdego.

DSCN1864

Nowsza część cmentarza, znajdowały się w niej macewy z lat po II WŚ, co ciekawe w większości zapisane cyrylicą. Nie byłem świadom faktu, że nazwiska noszone przez żydów często odpowiadały miejscu które zamieszkiwali. Dlatego w Kiszyniowie wielu z nich nosiło słowiańskie i rumuńskie nazwiska.

Starsza część cmentarza, sprzed utrwalenia się władzy radzieckiej w Mołdawii

Starsza część cmentarza, sprzed utrwalenia się władzy radzieckiej w Mołdawii

Moraru Misza Chaimowicz - Czyli żyd o mołdawskim nazwisku, rosyjskim imieniu i żydowskim otczestwie

Moraru Misza Chaimowicz – Czyli żyd o mołdawskim nazwisku, rosyjskim imieniu i żydowskim otczestwie

Żebym ja to tylko umiał przeczytać...

Gwiazda Dawida – kabalistyczny symbol przenikania się świata widzialnego z niewidzialnym, symbol siedmiu planet, 7 dni tygodnia, przy czym środkowe pole oznacza dzień Szabatu

Na końcu jednej z cmentarnych alejek znaleźliśmy zniszczony i opuszczony budynek, była to specjalna łaźnia służąca do oczyszczania ciał zmarłych przed pogrzebem.

Zdobiona metalowa brama wejściowa, niestety dach (przypuszczalnie drewniany) nie zachował się

Zdobiona metalowa brama wejściowa, niestety dach (przypuszczalnie drewniany) nie zachował się

Ślady po kulach powstałe podczas egzekucji ludności żydowskiej w czasie II WŚ

Ślady po kulach powstałe podczas egzekucji ludności żydowskiej w czasie II WŚ

Wnętrze

Wnętrze budynku, mam wątpliwości co do przeznaczenia cokołu pośrodku i czegoś na kształt kazalnicy po prawej stronie

Wnętrze budynku, mam wątpliwości co do przeznaczenia cokołu pośrodku i czegoś na kształt kazalnicy po prawej stronie

Gdy opuszczaliśmy kirkut, było już ciemno, a brama cmentarna zamknięta na wielką kłódkę. Dlatego musieliśmy salwować się skokiem przez mur. Jak w Lesku!